Najważniejsi w tej książce są ludzie. Dorota Warakomska zrobiła naprawdę niesamowitą rzecz, gromadząc tak ogromną ilość historii ludzi związanych z Drogą 66. Nie będę wymieniała żadnych przykładów bo zrobiło to już mnóstwo osób – a poza tym trzeba by wymienić wszystkich, bo każda z opisanych osób i jej historia jest wyjątkowa. Czytając miałam przed oczami wietrzną szosę, zapadłe miasteczka, kultowe bary, corvetty, kowbojów, Indian, kadry z filmów a w uszach dźwięczały mi muzyczne przeboje związane z Route 66. Niesamowita atmosfera. Vandenesse

Polecamy cały zestaw recenzji Drogi 66 na portalu czytelniczym Lubimy czytać – kliknij

Tak właśnie powinna wyglądać książka podróżnicza- nie zajmować się tylko historią miejsc które się odwiedza lub mija, ale mieszać to z opisem ludzi, których się poznaje.
Route 66 to legendarna trasa, kolejny przykład monumentalizmu typowego dla mieszkańców Stanów. Każdy gdzieś widział charakterystyczny znaczek tej drogi (w 1985 oficjalnie skreślona z listy autostrad krajowych), gdyż ciężko wymienić filmy w których „grała”. Pisali o niej Steinbeck czy Kerouac. Ba, niezainteresowani kulturą mogli go widzieć nawet na paczce fajek (średnich, nawiasem mówiąc).
Historia drogi i miejsc, które wzdłuż niej wyrosły, może Europejczyka wprawić w duszący chichot. Coś co miało miejsce 80 lat temu, dla przeciętnego Jankesa będzie niemal prehistorią (Eddie Izzard kiedyś to wyśmiał, z tego co pamiętam), a przez nas będzie to uznawane za wydarzenie niemal świeże. Dlatego wolę na tę książkę patrzeć w ten sposób, że fakty historyczne są tu tylko tłem dla ludzi. Bo nie kowboje, historia USA, parówka cozy dog, czy nawet sama „66” są tu głównymi bohaterami, ale ludzie których Pani Dorota napotkała w czasie swojej wędrówki. 
Szeroki wachlarz nietuzinkowych postaci i ludzkich postaw, pozwala naprawdę wejść w klimat tej książki. 
Po lekturze nie mogę stwierdzić, że rozgryzłem Amerykanów- ale na pewno rozumiem ich trochę lepiej. Åšwietna książka, z której naprawdę można się dużo dowiedzieć, przy odpowiednim nastawieniu. Klakier

Dorocie Warakomskiej udało się to, co potrafi niewielu. Opisać tego ulotnego amerykańskiego ducha, który unosi się w jej książce gdzie wzdłuż Drogi 66. Jest coś w opiywaniu zmieniającego się krajobrazu USA, co pociąga pisarzy. Można zestawiać Wańkowicza, Londona, Steinbecka i innych, którzy przed nią dali się ponieść czarowi tych przestrzeni. Pomimo wszystkich rzeczy, które się w USA z perspektywy Europy krytykuje czy wyśmiewa. Zwykli-niezwykli ludzie i rzucające na kolana krajobrazy, może tu jest odpowiedź. 

Zupełnie inną sprawą jest wnikliwa praca dziennikardska przy opisywaniu historii poszczególnych kawałków Drogi. Podróż, która miala być dla autorki rodzajem terapii (wedle jej słów ze wstępu), może być doskonałym pretekstem do własnych przemyśleń. W końcu o to chodzi. Feanor

Jest to najlepsza książka podróżnicza jaką dotychczas przeczytałam. Dorota Warakomska wiezie nas drogą 66 do miejsc i do ludzi ,których sami nie dostrzeglibyśmy będąc nawet tam na miejscu. Bardzo mnie ta książka poruszyła. Nie trzyma w napięciu, ale kusi i kołysze pokazując ciekawych ludzi i ich sposób na życie. Halinka

Źródło: lubimyczytac.pl