Trump stopniowo przesuwał granice tego, co wolno, czego nie wolno, co można, czego nie można, co wypada, czego nie wypada… Wszyscy byli jak ta żaba w stopniowo podgrzewanej wodzie. Dopiero atak na Kapitol, nazywany świątynią demokracji, pokazał, że siedzą po szyję we wrzątku…

Całość dostępna na WysokieObcasy.pl