– Mnie Ameryka kojarzy się głównie z drogą 66, pewne dlatego, że spędziłam na tej drodze w sumie ponad pół roku. Przejechałam ponad 20 tysięcy kilometrów w tą i z powrotem, zygzakiem, zahaczając o różne miejscowości i muszę powiedzieć, że to jest absolutnie nieustająco podróż mojego życia. – mówiła Dorota Warakomska.
– Amerykański sen sprowadza się do tego, że ludzie wierzą, że mogą i że mogą chcieć, że mogą marzyć i że mogą planować. I że jeśli naprawdę chcą, to to osiągną. Pod warunkiem, że naprawdę chcą. I jakkolwiek to trywialnie albo trochę nieprawdopodobnie brzmi to, to naprawdę działa, dlatego, że amerykański sen dla Amerykanów wcale nie oznacza tego, że się ma worek pieniędzy. Oczywiście są też tacy ludzie, którzy w ten sposób myślą, ale nie do tego się sprowadza ten amerykański sen. Sprowadza się on do możliwości, tzn. że mam wiele różnych opcji. Mogę zrobić to, mogę zrobić tamto i to jest mój wybór, i to jest właśnie ta wolność. Uważam nieustająco, że to jest podstawa i sedno amerykańskiego snu.
I jak dodała – Jest coś takiego w Ameryce. To jest kraj niekończących się możliwości i to nie tylko chodzi o kwestie wyzwań zawodowych i możliwości przeprowadzania fantastycznych wywiadów i spotykania niezwykłych ludzi, ale w ogóle. Tam jakoś tak się lżej oddycha. Być może także przez to, że tam ludzie są uśmiechnięci i są mili, choć oczywiście złośliwi Europejczycy twierdzą, że to jest fałszywe i takie na pokaz, ale to jest i to działa. I musze powiedzieć, że im częściej się ludzie uśmiechają, tym po prostu lepiej wszystkim jest wokół. To nasze narodowe narzekactwo trochę odstaje od tego amerykańskiego stylu.
Posłuchaj – kliknij